W tym domu łączą się dwie narodowości, osobowości i artystyczne dusze, dzielące zamiłowanie do fotografii, podróży i dobrego jedzenia. Wygląd ich azylu jest wynikiem nie tylko kreatywności, lecz także konsekwencji, cierpliwości, wielu miesięcy poszukiwań i… odrobiny przypadku.
Maryla i Marcel mieszkają w 90-metrowym piętrowym domu szeregowym na jednym z nowoczesnych osiedli w Holandii. On – rodowity mieszkaniec kraju i ona – Polka, która rzuciła wszystko: pracę w banku, bliskich i rodzinny kraj, aby realizować swoją miłość i marzenia. Budynek został kupiony przez pana Marcela, zanim oboje się poznali, a teraz to jego żona dopieszcza wygląd pomieszczeń. Przy urządzaniu kieruje się własną pomysłowością, którą wspomaga inspiracjami z blogów wnętrzarskich. Sama także prowadzi bloga, na którym dzieli się z czytelnikami tym swoim hobby, jak i pozostałymi – a jest ich sporo. Jego nazwa, „Addicted to Passion”, dobrze określa jej charakter. Bo jak inaczej wyjaśnić wielogodzinne przeczesywanie Internetu w poszukiwaniu idealnej witryny lub dwudniową walkę z farbami i własnym kręgosłupem podczas malowania drewnianego panelu?
Pani Maryli szczególnie bliski jest styl skandynawski, co można łatwo zauważyć. Obecny wygląd pomieszczeń został dokładnie przemyślany i dopracowany w każdym szczególe, a jego realizacja musiała być perfekcyjna. Jednak pierwotne plany kolorystyczne zostały mocno zmienione m.in. przez pomyłkę dostawcy, który zamiast jednego białego krzesła wysłał żółte. W tym czasie pani Maryli spodobał się żółty stolik kawowy i uznała, że wprowadzi ten kolor do wnętrza. Najważniejsza w salonie, a właściwie w całym domu, jest sofa. Musiała być idealna: wygodna, szeroka, z regulowanymi zagłówkami. Na niej mieszkańcy spędzają codziennie parę godzin, więc nie uznawali żadnych zamienników. Poszukiwania trwały około roku, aż ostatecznie mebel został wykonany na zamówienie przez austriacką firmę i zajął miejsce przy tureckim dywanie.
Jadalnia jest połączona z salonem, co stwarza więcej miejsca na celebrowanie posiłków. A dobre jedzenie jest trzecią z pasji małżeństwa. Oboje lubią kulinarne wyzwania, dlatego przynajmniej raz w tygodniu spotykają się ze znajomymi, aby wspólnie ugotować coś pysznego.
Centralne miejsce zajmuje solidny stół kojarzący się z rustykalnymi aranżacjami. Koniecznie musiał mieć drewniany blat – i taki właśnie jest. Ponieważ pani Maryla zwraca uwagę też na aspekt praktyczny, blat jest lakierowany, co zapobiega jego uszkodzeniom i zabrudzeniom. Koloru dodają trzy krzesła Eames oraz uszyte przez panią domu poduszki – oczywiście w geometryczne wzory. Jako kontrast do krzeseł pojawiła się kanapa, która przełamuje konwencję i wprowadza jeszcze więcej wygody w to miejsce.
Kącik uzupełnia lampa podłogowa wykonana przez panią Marylę. Marokański wzór na abażurze, taki jak na poduszce, pan Marcel zrobił w programie graficznym i wydrukował na przylepnej folii. Światło odgrywa tutaj dużą rolę – m.in. właśnie dlatego dominującym kolorem jest biel, która odbija promienie słońca. Wpadają one głównie przez południowe okno salonu, na którym są zamontowane rolety wewnętrzne, tzw. shuttersy, pozwalające regulować ich natężenie.
Kolorystyczną bazą wnętrza jest biel i taupe, a na tym tle można dobierać dodatki w innych barwach, zmienianych co parę miesięcy. Ponieważ małżeństwo lubi kreatywne aranżacje, wygląd salonu jest odświeżany wraz z nadejściem kolejnej pory roku. Dzięki temu dom „żyje”, a jego właściciele na pewno nie znudzą się wyglądem swojego azylu. A co w nim najbardziej lubią? Jako odpowiedź pani Maryla wskazuje zrobioną przez siebie stojącą na kominku tablicę z napisem, który można przetłumaczyć: „To, co najbardziej kocham w moim domu, to osoba, z którą go dzielę”.
TEKST: Joanna Lubiniecka
ZDJĘCIA: Maryla Fossen