Luksusowy apartamentowiec na nadmorskich wzgórzach Gdyni. Z kortami tenisowymi, sauną, siłownią i… prywatnym, bezpośrednim dostępem do plaży. Na jego teren wjeżdża czarne Porsche. Dariusz Michalczewski wraca do żony i synka, niosąc świeże bułeczki na śniadanie. „Prawda, że to najpiękniejsze miejsce w całej północnej Polsce? Od razu po skończonym joggingu, mogę wykąpać się w morzu. Bardzo to lubię!” – wyznaje pięściarz, wyciągając rękę na powitanie. Zapraszam do środka, pokażę Wam, jak mieszka Tiger.
Tiger – jak na sportowca przystało – energicznie pokonuje stopnie, wbiegając na drugie piętro. Otwiera drzwi mieszkania i już od progu krzyczy: „Basiu! Wróciłem!”. Rzuca na stół zakupy i od razu zmierza w stronę sypialni. Wraca po dłuższej chwili – z Tygryskiem na ręku. – Mały dopiero się obudził, jest troszkę marudny – przytula i całuje synka. Daruś niedawno skończył roczek, a już dokonał rzeczy wydawałoby się niemożliwej: odmienił tatę. Udomowił Tygrysa. – Odkąd Niunio się urodził, większość czasu spędzam w domu. I wcale nie dlatego, że Baśka nie znosi, kiedy gdzieś wychodzę. Ja po prostu chcę z nimi być – przekonuje Mistrz. – Niuniu, pokaż, gdzie jest tata? GDZIE JEST TA–TA? – zatrzymuje się przed ścianą pełną rodzinnych fotografii. Są na nich m.in. jego dorośli już synowie Michał i Nicolas, mieszkający w Stanach. – Przystojne chłopaki, prawda? Starszy broni właśnie dyplomu w Bostonie, młodszy zaczął II rok studiów w Nowym Jorku – nie kryje dumy Darek. Żałuje tylko, że rzadko go odwiedzają. Zwłaszcza, że polubili Basię. – Traktują ją bardziej jak kumpelę niż macochę. Niewiele jest od nich starsza – wybucha śmiechem. Na zdjęciach ślubnych widać, jak bardzo jest zakochany…
To, co Tygrysy lubią najbardziej
Widać, że w tym miejscu Michalczewskim po prostu jest dobrze. – A miało to być mieszkanie dla kawalera…. – wzdycha cicho Darek na wspomnienie starych, dobrych czasów. Nieustająca balanga? Skądże! – Miejsce imprezowe jest na dole, do wspólnego korzystania. Mamy tu dwie sauny: parową i suchą, fitness, kort tenisowy i salę do baletów – ale nikt nie robi z tego użytku – mówi Mistrz. Cisza, spokój, kanapa, telewizor: w jednej dłoni pilot, a w drugiej szklaneczka whisky – tak wyglądał jego kawalerski raj. Tak naprawdę, kiedy siedem lat temu kupował ten apartament, był jeszcze mężem Partycji Ossowskiej. I to ona – z pomocą architekt zadbała o wystrój wnętrz. – Mieszkaliśmy wtedy w Hamburgu. Miałem jednak interesy w Polsce, często więc wpadałem do Gdyni. Ale większość czasu spędziłem tu sam, niczym kawaler – wyjaśnia. Do rozwodu z pewnością nie przyczynił się… odmienny gust. – Moim zdaniem, jest tu pięknie – rozgląda się po apartamencie Tiger. – Elegancko, nowocześnie i komfortowo, taki styl lubię – akcentuje. – Słono mnie to kosztowało. Ponad milion złotych. Bo choć w domu jest niewiele rzeczy, to są one bardzo drogie: marmury, podłogi, stoły, meble za zamówienie – wylicza. Nie ingerował w pracę architekt, nie oglądał stosu katalogów z żyrandolami, meblami i kafelkami. Musiał tylko rozplanować układ ścian, bo nie było ich w ogóle. No i kolorystykę wnętrz, ale w tej kwestii nie miał dylematu. – Lubię jasne kolory. Chciałem, żeby moje mieszkanie było ciepłe, przestronne. I udało się, prawda? – pyta retorycznie Darek. Stonowane odcienie bieli, beżu, brązu, czerni faktycznie sprawdzają się na dużych metrażach, nadają im lekkość i klasę.
Na obiad do Włocha albo Chińczyka
Duża ściana z luster, o którą „rozbija się” każdy, kto przekracza próg domu Michalczewskich, też optycznie poszerza salon, odbijając jego część rekreacyjną. – Lubię wieczorem poleżeć na kanapie przed telewizorem, obejrzeć dobry film i zebrać informacje z całego dnia – opowiada Darek. Razem z nim wylegują się często Darek–junior i „pluszowa” maskotka rodzinna – mała suczka Cookie, rasy maltańczyk. A Basia..? – Ja tylko biegam i im usługuję. Co chwilę słyszę głos Darka: „Basiaaa, zrób mi kanapkę!”, „Basiaaa, daj coś do picia” – śmieje się żona Tigera. – Ty się ciesz Kochanie, że nie krzyczę: Basiaa, podaj mi piwo!” – przekomarza się z nią mąż.
W lodówce Michalczewskich rzeczywiście niewiele można znaleźć: tylko napoje, słoiczki dla dziecka i coś małego „na ząb”. Mimo że kuchnia jest w pełni wyposażona, a designerski stół i krzesła kuszą do celebrowania domowych posiłków, to pani domu w ogóle nie gotuje. – Darek zawsze stołował się „na mieście”. Na początku wydawało mi się dziwne, że wszystkie obiady i kolacje jemy w restauracjach, ale szybko się do tego przyzwyczaiłam, bo tak jest wygodniej. Darek lubi dobrze zjeść i najlepiej wie, gdzie można coś dobrego dostać – przyznaje Barbara.
– Może to dla kogoś dziwne, ale wolimy mieć większą garderobę niż kuchnię. Ale i tak jest za mała. Basia uwielbia kupować ciuchy, ma ich tak dużo, że moje już się nie mieszczą – żartuje Darek. – W następnym mieszkaniu, będziemy chyba musieli pomyśleć o większej garderobie.
Czas na zmiany w sypialni…
Niedługo Michalczewskich czeka przeprowadzka. Niedaleko, bo… kilkadziesiąt metrów dalej. Darek znalazł większe lokum w okolicy, bo – jak sam mówi – rodzina potrzebuje przestrzeni. Pracę nad projektem nowego mieszkania – tak samo, jak tutaj – oddadzą w ręce specjalistów. Z pewnością zachowają podobną stylistykę, jeżeli chodzi o wybór mebli, kolorów, dodatków, materiałów czy faktur. – Ale będzie tam trochę bardziej przytulnie niż tutaj – projektuje Basia. Darek chciałby zmienić jedno: wystrój sypialni. To jego ulubione miejsce. – Planuję zamówić wielkie łóżko – ale tak duże, żeby wypełniło dosłownie cały pokój. Żebyśmy się nie martwili, że Mały z niego spadnie, jeśli na chwilę zostawimy go samego – żartuje Dariusz, biorąc synka na ręce i podchodząc z nim do okna. Tak, widok tu mają przepiękny… W nowym mieszkaniu nie będą spoglądać na falujący Bałtyk… – Ale jakoś wcale tego nie żałuję. Wystarczy mi sama świadomość, że będziemy mieć wodę za domem, wystarczy pójść na plażę. Albo do nowego sąsiada, bo ma basen – śmieje się Tiger. – A my będziemy mieć piękny ogródek. Zielony raj…
Tekst: Ewa Anna Baryłkiewicz
Zdjęcia: Artur Krupa