Termin „Blue Monday” określa najbardziej depresyjny dzień w roku. Ten ostatni poniedziałek pełnego tygodnia stycznia stał się synonimem zimna i braku słońca. Oto następuje kumulacja wszystkich małych i dużych smutków: poweekendowy zastój, zwyczajowo ohydne siąpienie i ziąb… Pogoda jednak polubiła ten termin bardziej niż my wszyscy i zamiast śnieżnej zimy całe ostatnie miesiące można byłoby nazywać równie melodyjnymi, melancholijnymi i dojmującymi określeniami.
W takich mało sprzyjających warunkach pogodowych warto trochę zwolnić i zamiast walczyć z otaczającą szarością, lepiej ją przeczekać i odpocząć w domowej atmosferze. W przestrzeni zbudowanej na miękkich kanapach, nastrojowym oświetleniu i wysmakowanych dodatkach. W miejscu sprzyjającym lekturze zaległych książek czy nadrobieniu filmowej klasyki…
Przyjrzyjmy się więc naszym azylom! Czy nasze ukochane miejsce pomoże nam przezimować? Czy nie przydałby się mu delikatny lifting? Może przytłaczające, ciężkie meble, koronkowe babcine abażury, firany i kurz powinny wylądować w lamusie, a w ich miejsce powinny zagościć równie przytulne, lecz dużo lżejsze propozycje? Pomogą nam one przejść przez niekończącą się późną jesień i dodadzą mieszkaniu artystycznej nuty. Zacznijmy od światła. Przecież lampki, lampeczki, kinkiety czy stolikowe królowe to podstawowy oręż w walce ze zbyt długimi wieczorami.
Tak naświetlone sprawy zaczynają nabierać nowych kształtów. Może więc warto rozważyć fotel, który zagra w tym zespole? Proponujemy najlepsze upcyclingowe produkcje, które oprócz bezkresnej wygody i najlepszych klasycznych wzorców oferują nowoczesny design.
Mając już gotowe nasze centrum dowodzenia ruchem oporu przeciwko dyktaturze szarości, w najlepszym artystycznym ładzie zadbajmy o dodatki, na których zawiesimy oko. Wystarczy kilka, żeby odkryć na nowo domowe zacisze.
Trzymamy kciuki za nadchodzącą wiosnę i mamy nadzieję, że parę powyższych propozycji pomoże wam do niej łatwiej dotrwać!
Autor: Marek Kaliński, YouArtMe